My
to lubimy wyzwania! ;) W najbardziej upalny dzień tej wiosny - 26.04.2019 r. - wybraliśmy się na wyprawę
Szlakiem Miejsc Pamięci Narodowej. Do przysuskich lasów, które niemalże całe są
miejscem pamięci z racji toczonych tam w czasie II wojny światowej walk
oddziałów partyzanckich, zaprowadził nas Pan Łukasz Sobol Prezes OM PTTK w
Radomiu. Trasa była przepiękna, choć wymagająca dobrej kondycji. A to nasze
wymarzone i wyczekane słoneczko dawało się mocno we znaki…
Na
start 37. Rajdu Szlakiem Miejsc Pamięci Narodowej Pan Łukasz wybrał Ninków.
Terenem naszej wędrówki były Lasy Przysuskie – w czasie II wojny światowej teren
działań oddziałów partyzanckich, wśród których najsłynniejszym był
oddział mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Każda ścieżka, którą
szliśmy, każde drzewo, które dawało nam cień, każdy kamień, na którym
odpoczywaliśmy – cały las – jest wielkim pomnikiem upamiętniającym tych, którzy
przelali krew w obronie Ojczyzny. Tym razem nie było tak łatwo. Teren wznosił
się i opadał, ścieżki wiły się i czasem znikały. Trzeba było włożyć w spacer
sporo wysiłku. Warto było także wytężyć wzrok, by nie przegapić niezwykłych
okazów drzew – pomników przyrody. Szlak zaprowadził na najpierw do Borkowic. Mieszkańcy
tej miejscowości walczyli w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku, potem
tworzyli oddziały partyzanckie, o których opowiadał przewodnik. Piękna aleja
starych drzew zaprowadziła nas do wspaniałego stuletniego pałacu. Podczas
okupacji w pałacu stacjonował Wehrmacht, później był radziecki szpital, a po
remoncie - przez 40 lat (do 1987 r.) szkoła rolnicza. Od kilku lat pałac wraz z
częścią parku jest w rękach prywatnych i... w ciągłej odbudowie, więc można go
obejrzeć jedynie z zewnątrz. W ogrodzie można było zobaczyć wiele ciekawostek
przyrodniczych. Dzięki Panu Łukaszowi poznaliśmy tajniki nowej formy turystyki –
geocachingu, odbył się przy okazji konkurs na poszukiwanie skrzynki, czyli tzw.
„kesza” ukrytego w terenie. Na 6 z biologii zasłużyli Adaś Mąkosa i Karolina
Ziemińska, którzy na pniu brzozy dostrzegli niepasującą gałązkę. Jeśli ktoś
lubi zagadki i poszukiwanie tajemniczych obiektów powinien spróbować swoich sił
w geocachingu. Na chwilę zatrzymaliśmy się przy niesamowitym okazie platanu. To
rzadkie drzewo – jedyne, które gubi korę – występuje w parku w kilku egzemplarzach.
Jeden jest wyjątkowo okazały. Poczuliśmy się jak na innym kontynencie.
Spacer
po Borkowicach zakończyliśmy na najwyższym w okolicy wzniesieniu – Krakowej Górze.
jak mówi legenda: "Król Kazimierz Wielki, zgoniony polowaniem i zagubiony
wśród puszczy, wyszedłszy na górę, oniemiał. Przed nim roztaczał się niezwykły
widok, podobny do tego z wawelskiego wzgórza. Od tej pory nazwano je Krakową
Górą". Krakowa Góra jest również osobliwością przyrodniczą - występuje tu
zjawisko tzw. cienia opadowego, czyli mniejszej ilości opadów na zawietrznej
stronie wzgórza. Mieszkańcy przypisują górze moc rozpędzania gradowych chmur.
Kolejny nasz przystanek był dla odmiany nad wodą, w Toporni. Nazwa „Topornia” pochodzi od słowa „topory”, gdyż w czasach powstań listopadowego i styczniowego produkowana była tu broń dla powstańców. W latach 1939-1940 na tym terenie stacjonował i walczył mjr „Hubal”, a sama Topornia leży przy szlaku imienia Hubala.
Rajd zakończył się przy Skałach pod Przysuchą. Skałki zbudowane są z piaskowca tworzącego zwarty kompleks. 15-metrowa odsłonięta ściana niestety nie dawała zmęczonym piechurom żadnego cienia. Ale doskonale zorganizowane miejsce wypoczynku u jej podnóża już tak. Żar z nieba lał się na nas przez cały czas, dlatego pieczenie kiełbasek na ognisku było tym razem nie lada wyzwaniem. No ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo ;) Zmęczeni, ale zadowoleni z siebie wróciliśmy do Radomia.